środa, 2 sierpnia 2017

Od Blaire C.D Alexandra

Pomimo, że po spotkaniu obcego chłopaka w moim ulubionym lesie, który w dodatku zdołał zaobserwować moją przemianę, bardzo się spięłam, po dłuższej interakcji z nim udało mi się trochę wyluzować. Ponadto, na zadane przeze mnie wcześniej pytanie odpowiedział dziwnym uśmiechem o nieodgadnionej podstawie, postanowiłam go więc potraktować jako sygnał twierdzący.
Wciąż jednak nie miałam pewności, czy mogę w pełni mu zaufać – w końcu poznaliśmy się jakieś 20 minut temu, w lesie, w dość komplikujących zrobienie dobrego pierwszego wrażenia warunkach, jednak jak do tej pory wszystko przemawiało na jego korzyść. Udało nam się nawiązać w miarę składną i normalną rozmowę, w dodatku blondyn okazał się być całkiem sympatycznym i równym gościem, z którym aż miło było zamienić parę zdań. 
Zastanawiało mnie kilka kwestii, a przede wszystkim: czy chłopak faktycznie również jest odmieńcem, czy może tylko szpieguje dla Zakonu, starając się zdobyć informacje o przebywających w San Francisco smokach?
Postanowiłam póki co zignorować natrętne, narzucane przez moją wrodzoną nieufność , myśli, które tylko przeszkadzały mi w racjonalnym myśleniu i prowadzeniu normalnej konwersacji.
Z zamyśleń wyrwał mnie pewny siebie, jednak spokojny głos Alexa:
- Poczęstujesz się?
Wytrącona z wątku własnych myśli, spojrzałam z oszołomieniem w oczach najpierw na niego, a następnie na niewielkie, papierowe zawiniątko, które trzymał w ręce. Po zapachu wywnioskowałam, że są to zwykłe, czekoladowe ciastka. Potrafiłabym wszędzie rozpoznać ten zapach – moje ulubione, kruche, czekoladowe ciasteczka, pochodzące z jedynej w swoim rodzaju cukierni, w której ostatnimi czasy potrafiłam przesiadywać godzinami i wdychać zapach czekolady.
Skinęłam głową potwierdzająco.
- Chętnie, dzięki - odparłam cicho i wyciągnęłam dłoń w stronę torebki, w celu wyciągnięcia z niej mojej ulubionej słodyczy. Schrupałam ciastko równie szybko, jak wyszarpnęłam je z papierowego opakowania. Nie zauważyłam, że chłopak cały ten czas patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Wygląda na to, że je lubisz – oświadczył. Było to najzwyklejsze w świecie stwierdzenie, bez żadnych dodatkowych emocji ukrytych pod słowami, których nawet nie próbowałam się doszukiwać, blondyn nie uśmiechnął się również. Skinęłam głową i wymamrotałam z pełnymi ustami:
- Ano, i to bardzo. To moje ulubione słodycze, kocham je bardziej od zwykłej czekolady, a myślałam, że nigdy nie powstanie coś, co będę wielbić ponad czekoladę – stwierdziłam z powagą, do której siłą musiałam się zmusić, jednak pod koniec wypowiedzi kąciki moich ust mimowolnie uniosły się. 
Moje oczy samodzielnie skierowały się ku niebu. Zaczynało zmierzchać, a słońce zachodziło za horyzont malując na chmurach piękne i bardzo oryginalne wzory. 
- Jak pięknie – powiedziałam z głupawym uśmiechem na ustach, przekrzywiając głowę w celu odnalezienia znajomych mi gwiazdozbiorów, które bardzo powoli zaczynały ujawniać się na coraz to senniejszym, ciemniejszym nieboskłonie.
Alex zerknął na mnie z ukosa, a następnie powędrował wzrokiem tuż za mną. Po chwili, nie wiedzieć czemu, uśmiechnął się w sposób bardzo zbliżony do mojego, a następnie wskazał na niebie zarys Wielkiego Wozu.
- Jeśli tego szukasz, znajduje się tutaj.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, jednak po chwili również odnalazłam doskonale znany mi obraz malowany gwiazdami i wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Gwiazdy są niesamowite, pomyślałam, po czym zerknęłam nieco wyżej niż widniał Wóz, tym samym znajdując Gwiazdę Polarną. Jej blask był niezwykle uspokajający.
Przesiedzieliśmy w ten sposób, każde na swój sposób, samotnie kontemplując wyjątkowo bezchmurne, nocne niebo, około 20 minut, aż w końcu zdecydowałam się na chwilę zdjąć mój kapelusz, aby ułożyć miękką wkładkę znajdującą się w środku, która z niewiadomych powodów zgniotła się pod dziwnym kątem. 
Alex obrzucił wzrokiem mój cylinder, po czym stwierdził:

<Alex?> Wybacz, że musiałaś tyle czekać, ale postaram się od teraz być dużo bardziej aktywna C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz