- Posrało Cię?! – wydarłam się na chłopaka, który prawie znalazł się pod tirem.
Blondyn spojrzał na mnie z zaskoczeniem i zaciekawieniem. Dzięki – powiedział.
- Kuźwa czy ty ślepy jesteś?! – wylałam na osobnika kolejną falę darcia mordy. O mały włos a byłabym świadkiem wypadku samochodowego. Byłam ostatnimi dniami tak zirytowana, że nic dziwnego, że miałam ochotę sama rozjechać tego chłopaka. Wlepiłam oczy w brązowookiego, moje dłonie lekko drżały – czy to już jakaś nerwica? Przymknęłam oczy, starając się uspokoić. Wdech i wydech, bardzo dobrze Delilah, opanowałaś oddychanie, brawa. Zerknęłam na chłopaka, na którego twarzy znajdował się typowy mindfuck.
- Delilah, miło mi – westchnęłam, wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Nathaniel – odpowiedział blondyn delikatnie się uśmiechając.
Odwróciłam się na pięcie i chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Jednakże ucisk na ramieniu ostatecznie spowodował to, że zrobiłam zwrot wpadając na niedoszłego martwego jeża na środku drogi. Znajdowałam się stanowczo za blisko mojego nowego „kolegi”, więc odsunęłam się na odpowiednia odległość.
- Nie chciałabyś się może przejść czy coś? Muszę Ci jakoś wynagrodzić ratunek – zaproponował z uśmiechem.
Co on taki pozytywny, prawie by zdechł pod kołami. Delilah nie każdy ma myśli samobójcze co parę dni, spokojnie.
- Okej – słowa jakoś same znalazły ujście, zanim zdążyłam przemyśleć cokolwiek.
Spacerowaliśmy po mieście, gadaliśmy o jakiś nic nieznaczących głupotach. Wydawał się być całkiem miły i sympatyczny, całkiem dobrze się z nim rozmawiało. Byłam zaskoczona, że tyle ze mną wytrzymał, większość ludzi spierdalało po paru minutach.
There were people back home who tried talking to you,
But then you ignored them still,
All these questions they’re for real,
Like who would you live for? Who would you die for?
And would you ever kill?
Wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w swoją stronę. Przyjemnie było z kimś normalnie porozmawiać, nie bojąc się, że jest to Zakon. To już jakaś obsesja, muszę przestać o tym tak intensywnie myśleć. Czy byłam pewna czy nie jest ich wysłannikiem? Nie, ale może warto czasami zaufać, na tej kuli ziemskiej są chyba jeszcze normalne osoby. Prawda?
<Nathanielku mój drogi odpisuj>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz