Spojrzałam obojętnym wzrokiem na mężczyznę mimo, że w środku kipiała we mnie złość. Jak ten dupek śmiał mnie nachodzić i mi grozić? Aż zachciało mi się śmiać gdy przypomniało mi się jaką bajeczkę kupił. Oczywiście, że potrzebuje przemiany nie wspominając faktu, że od prawie pół roku nie byłam w postaci smoka – należą się jedynie ogromne gratulacje.
- Daj mi sekundę. – odpowiedziałam słodkim głosem kierując się w stronę łóżka. Pod moim materacem znajdowała się broń, której w tym momencie aż żal byłoby mi jej nie użyć. Sięgnęłam po pistolet i w mgnieniu oka skierowałam nią w głowę ciemnowłosego. Na mojej twarzy malowało się rozczarowanie brakiem jakiegokolwiek wyczucia ze strony mężczyzny.
- Naprawdę myślałeś, że gdziekolwiek z Tobą pojadę? Po tym jak mnie cały czas nachodzisz? – parsknęłam śmiechem. – Człowieku ja się od pół roku nie przemieniałam i nie mam zamiaru tego robić. Masz jakieś przestarzałe informacje.
Na twarzy ciemnowłosego malowało się czyste wkurzenie, w oczach błyskały niebezpieczne ogniki.
- Nie chcę Ci przypominać, ale ja też mam broń. - warknął unosząc pistolet.
- Ale ja mogę pierwsza strzelić. – wysyczałam odbezpieczając broń. – Spierdalaj z mojego domu.
- A co jeżeli tego nie zrobię?
- To ja wyjdę. – uśmiechnęłam się kpiąco. – Albo zapierdolę Ci kulkę w Twój pusty łeb.
- Kim ty do kurwy jesteś aby mi rozkazywać? – przybliżył się do mnie, ale ja byłam szybsza. Zgrabnie wyminęłam mężczyznę i wybiegłam z pokoju uprzednio trzaskając drzwiami. To powinno go odrobinę spowolnić. Z domu wybiegłam jak torpeda, od razu skierowałam się w stronę zaparkowanego nieopodal motoru. O ironio – kluczyki były w stacyjce.
~~*~~
Broń schowałam za pasek od spodni, raczej niezbyt miłym widokiem jest paradowanie z pistoletem na wierzchu przy tłumie ludzi, nieprawdaż? Westchnęłam rozglądając się wkoło – zwyczajny dzień w sercu miasta. Zmrużyłam oczy gdy promienie słońca zaatakowały moją twarz; nie wzięłam okularów przeciwsłonecznych. Wspominając sytuację, która miała miejsce zaledwie parę godzin wcześniej to nie ma się co dziwić. Czy bałam się wracać do domu? Kto by się nie bał kolejnej konfrontacji z psychopatą, który wie gdzie mieszkasz i co robisz? Raczej nikt normalny i o zdrowych zmysłach. Przeczesałam dłonią rozpuszczone włosy, które lekko powiewały na wietrze. Pałętałam się po ulicach San Francisco bez jakiegokolwiek celu, nie miałam pojęcia co mam ze sobą począć. Nagle między postaciami zamigotała dobrze znana mi osoba, no kurwa pięknie.
<Madox?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz