- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł - stwierdziłem. - Nawet jeśli, to mogę iść z tobą tylko na chwilę, bo później muszę iść do szkoły, a matka pewnie ubije mnie za to, że nie wróciłem do domu na całą noc.
- Kilka minut chyba cię nie zbawi? - zaśmiała się.
- Cóż - wzruszyłem ramionami. - I tak mam już kłopoty.
Weszliśmy do miasta. Ulice były już pełne ludzi spieszących się do pracy. Nie zliczyłem nawet ile razy zostałem przez kogoś popchnięty. Wcale aż tak niski nie jestem! Doszliśmy to docelowej cukierni. Była przytulna, w bardzo jasnych kolorach. Zasiedliśmy przy jednym ze stolików. Spoglądałem na otaczający mnie wystój. Dla mnie było trochę "za słodko".
- Co zamawiasz? - zapytała dziewczyna, podając mu menu.
- Jeszcze nie wiem - mruknąłem zza "książki". Przewracałem strony, starając się wybrać coś dla siebie. - Wezmę chyba tylko kawę. Chociaż nie, to ciasto wygląda apetycznie.
Wyjąłem z kieszeni pieniądze i położyłem je na blacie. Mimo wszystko wypadało mi zapłacić. Złożyliśmy zamówienie. Rose wybrała herbatę, z tego co pamiętam malinową i również jakieś ciasto.
- Nie widziałam cię tu wcześniej, jesteś nowy? - starała się potrzymać jakoś temat.
- Mieszkam tu od tygodnia - wytłumaczyłem. - Wcześniej mieszkałem w Niemczech, tutaj przeprowadziliśmy się, dlatego, że tata znalazł inną pracę, a ja mam "lepsze" warunki do nauki niż w starym mieście.
- Rozumiem... - pokiwała głową i spojrzała na kelnerkę, która przyniosła nasze zamówienie. Zacząłem pić czarną kawę, musiałem to zrobić szybko, bo zaraz naprawdę spóźnię się do szkoły. W międzyczasie podjadałem ciasto. Było bardzo słodkie i czekoladowe, a takie lubię najbardziej. Skończyłem.
- Było miło, ale muszę już iść - pożegnałem się. - Mam dzisiaj dosyć ważny sprawdzian i muszę go napisać, a z drugiej strony ktoś w końcu pewnie zacząłby się o mnie martwić. No to cześć.
Odszedłem od stołu i wyszedłem z kawiarni. Muszę się pośpieszyć.
<Rosalia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz