piątek, 14 kwietnia 2017

Od Nathaniel'a C.D Delilah

Schowałem instrument do pokrowca, odkładając go następnie na swoje miejsce. Zarzuciłem na siebie czarną bluzę z kapturem, który nałożyłem na głowę. Wyszedłem na balkon, stanąłem na metalowej barierce, skąd zwinnie wskoczyłem na dach budynku. Usiadłem na krawędzi, pozwalając moim nogom spokojnie zwisać w powietrzu. Porywisty wiatr targał moją fryzurą na wszystkie strony, pozostawiając włosy w kompletnym nieładzie. To z tego miejsca rozciągał się chyba najlepszy widok na całą, ogromną metropolię. Słyszałem dźwięki klaksonów, ujadanie psów, syreny policyjne. Wszystkie z pozoru zwyczajne, miejskie dźwięki tworzyły razem niezwykłą symfonię, która pozwalała mi się odprężyć. Nie jestem człowiekiem. Należę do rasy, jaka przez ludzi uważana jest za jedną z legend. Większość nie zdaje sobie sprawy z naszego istnienia, natomiast natomiast reszta wciąż usiłuje nas zabić. Nigdy nie będziemy bezpieczni. A ja nawet się tym nie przejmuję. Igram z ogniem, żyję na krawędzi. To wszystko w końcu mnie zabije. Ale ja lubię ten styl bycia. Nie przeszkadza mi ryzyko. Odchyliłem głowę do tyłu, przymykając powieki. Temperatura spadała z każdą kolejną sekundą, co wymusiło na mnie powrót do mieszkania. Opadłem na kanapę w salonie, gasząc po drodze światło. Przymknąłem oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza. 

~~~~*~~~~

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, wpadające przez okno pokoju. Z trudem odniosłem się do pozycji siedzącej, masując obolały kark. Kanapa bynajmniej nie spełniała moich wygórowanych oczekiwań dotyczących komfortu snu. Pomaszerowałem do łazienki, gdzie jak zwykle odbyłem swój codzienny rytuał, zwany 'poranną rutyną', na co składało się przede wszystkim wzięcie prysznica oraz założenie czystych ubrań. Ostrożnie uchyliłem drzwi prowadzące do pokoju, który obecnie zajmowany był przez Delilah. Dziewczyna jeszcze smacznie spała, toteż postanowiłem jej nie przeszkadzać. Skierowałem się w stronę kuchni w celu przyrządzenia śniadania. Nigdy nie potrafiłem gotować wykwintnych posiłków, przez co zazwyczaj ograniczyłem się do jedzenia zupek chińskich. Tym razem jednak, ze względu na mojego 'gościa', odważyłem się przygotować jajecznicę i kanapki z szynką. Zaparzyłem nam po kubku herbaty. W momencie, kiedy usiłowałem odnaleźć w internecie różnice pomiędzy zwykłym a trzcinowym cukrem w drzwiach pokoju stanęła Delilah.
- Wolisz zwykły czy trzcinowy cukier? - zapytałem, nie podnosząc wzroku znad telefonu. - Tutaj jest napisane, że ten drugi jest zdrowszy czy coś... - dodałem, wzruszając ramionami.

< Delilah? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz