Nie miała pojęcia o czym mówi, może i dobrze. Pewnie była to ta młoda dziewica, która przemieniła się kiedyś publicznie, czym przysporzyła wszystkim kłopotu. W sumie nam nic wielkiego nie groziło - tylko ona musiała uciekać gdzie pieprz rośnie. Reszta z nas po prostu musiała być bardziej ostrożna niż zwykle. Najwyraźniej ona teraz mieszkała w San Francisco. Niesamowicie mnie to cieszyło, wyczujcie ten sarkazm. Wyciągnąłem z kieszeni papierosa. Właśnie miałem go zapalić, ale uświadomiłem sobie smutny fakt, w postaci braku zapalniczki. Nosz kurwa.
Usłyszałem jakiś dźwięk nieopodal. To chyba jakieś kiepskie disco polo w jakiejś knajpie. Knajpa brzmiała spoko. Napije się czegoś mocnego, a potem się przemienię. Znajdę jakieś opustoszałe miejsce. Nie w miejscu publicznym.
Skręciłem w uliczkę, w której niósł się dźwięk.
W pubie z którego dobiegała muzyka, jeszcze nie byłem. Nie było wiele takich, w których jeszcze nie byłem.
Pchnąłem drzwi. Muzyka uderzyła we mnie głośną falą. Zapach alkoholu był mocny. Idealnie. Poszedłem w kierunku baru:
- Coś mocnego poproszę - usłyszałem obok siebie
Obejrzałem się, rozpoznałem piegowatą twarz koło mnie:
- Siema Cole
Wyszczerzył żeby w uśmiechu:
- Dla niego to samo - powiedział barmanowi
W tej właśnie chwili wpadłem na genialny pomysł:
- Cole, wiesz gdzie mieszka ta dziewczyna? Ta co się publicznie przemieniła?
- Oczywiście, przebadałem ją wieki temu, wyślę Ci jej adres SMSem
- Idealnie
Barman podał nam drinki, od razu pociągnąłem łyka.
- Musimy sobie coś wyjaśnić.
~~*~~
Stałem przed jej domem. Zapukanie do drzwi byłoby zbyt kulturalne. Skoczenie oknem byłoby bardziej efektowne. Dobra, w sumie zamierzałem jej 'miło' podziękować za utrudnienie życia, zakon był teraz bardziej czujny niż kiedykolwiek.
<Delilah? Niezbyt dobrze ._. Sama zdecyduj co Ci powie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz