piątek, 14 kwietnia 2017

Od Delilah C.D Madoxa

Siedziałam przy sztaludze malując krajobraz Ohio. Tęskniłam za tym miejscem, był tam tak spokojnie i pięknie. To tam pierwszy raz poczułam coś do niego. Dlaczego tak trudno zapomnieć o niektórych sprawach? Przeciągnęłam pędzel umoczony w zielonkawej farbie po białym płótnie. Podobał mi się ten obraz, był taki… normalny. Najzwyczajniejszy widok gór przyprószonych śniegiem i las ubrany w jesienne barwy. Delikatnie uśmiechnęłam się tworząc kolejne elementy krajobrazu. 

Spokojna cisza otulająca mnie została nagle przerwana. Usłyszałam huk, a zanim się odwróciłam poczułam czyjąś rękę na swoich ustach. Zostałam popchnięta na biurku, po chwili poczułam zimną lufę pistoletu na czole. Otworzyłam przerażona oczy, przede mną stał ten sam mężczyzna co w zrujnowanym apartamentowcu. Poczułam dreszcz w kręgosłupie, zaraz zginę z rąk Zakonu we własnym domu. Przymknęłam oczy, czekając na strzał.
- Musimy sobie porozmawiać. – usłyszałam zimny jak lód głos. – Co skusiło Cię do przemiany pośród tylu ludzi? Wiesz jak naraziłaś nasze całe społeczeństwo? Myślisz czasem dziewczynko czy zapomniałaś tej czynności?
Spojrzałam z przestrachem na nieznajomego. Nie był z Zakonu? Ale to jest niemożliwe.
- Zapomniałaś języka w gębie? – warknął przyciskając mocniej lufę do mojej głowy.
- Zabierz pistolet. – wyszeptałam starając się by mój głos nie był aż tak drżący. 
- No chyba nie. – zaśmiał się piorunując mnie wzrokiem. – Gadaj dlaczego to zrobiłaś. Bratasz się może z Zakonem suko, co?
Strach zaczął mnie coraz bardziej paraliżować, atak paniki był bliski. Wzięłam głębszy wdech by chociaż odrobinę się uspokoić, jednakże lufa pistoletu przyciśnięta do czoła i postać jakiegoś niebezpiecznego osobnika koło mnie – nie pomagało. 
- Zakon ściga mnie od wielu tygodni, więc raczej nie jestem ich wspólnikiem. – moje usta drżały, bałam się. 
- Nie wiem czy ty kurwa jesteś ślepa, czy głupia. Albo to i to, ale pytałem się dlaczego to zrobiłaś. Pośpiesz się, nie mam całego dnia dla Ciebie.
- Wypiłam za dużo, pewna osoba mnie zdenerwowała i tak wyszło. Nie chciałam tego, naprawdę.
- Jakoś Ci kurwa nie wierzę. – parsknął śmiechem. – Tłumacz się dalej.
Mężczyznę widocznie bawiła ta sytuacja. Miło patrzeć na strach na drugiej osoby przystawiając jej broń do głowy, genialna rozrywka. 

<Madox? Wena we mnie uleciała :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz