poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Od Delilah C.D Catrine

Wolnym krokiem przemierzałam korytarze szkoły. Po moich obydwu stronach rozciągały się szare, metalowe szafki oparte o beżowe ściany. Westchnęłam gdy dzwonek zadzwonił, a ja chcąc czy nie chcąc udałam się pod salę, w której odbywały się moje lekcje. Nie ma to jak zacząć dzień od obliczania logarytmów liczb. Nauczycielka jak zwykle się spóźniła, usiadłam na samym końcu klasy. Lubiłam obserwować osoby podczas lekcji, fascynujące zajecie. Wyjęłam z skórzanej torby zeszyt w jakieś beznadziejne wzroki oraz długopis – rzadko pojawiałam się w szkole, więc warto od czasu cokolwiek zanotować. Belferka zaczęła coś tłumaczyć próbując wbić coś do głowy pisząc jakieś wzory, odchyliłam głowę wzdychając. 
Reszta lekcji przebiegła w ciszy, nawet zrozumiałam aktualnie przerabiany temat. Na przerwę wyszłam pewnym krokiem przy okazji wpadając na kogoś. Zilustrowałam postać znudzonym wzrokiem, jakaś mała dziewczynka wywróciła się, a teraz siedziała na podłodze patrząc na mnie ze złością. Może być uważała? – westchnęłam. Blondynka prychnęła i obrzuciła mnie pogardliwym wzrokiem. Wywróciłam oczami, chciałam wyminąć owego osobnika, jednakże skutecznie zostałam zatrzymana.
- Za kogo ty się uważasz? – usłyszałam.
Nie wiedziałam się czy śmiać, czy płakać. Parsknęłam śmiechem, odwracając się do dziewczyny.
- Nie pomyliło Ci się coś? – zasugerowałam, na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest ode mnie młodsza. – Sprawdź czy nie ma Cię w innej części szkoły.
Oburzona blondynka zarzuciła falą kręconych włosów odwracając się na pięcie, po chwili zniknęła mi z oczu. Do czego ten świat zmierza.

Reszta lekcji minęły niezwykle spokojnie, na większości siedziałam z telefonem w ręce i słuchawkami. Wracając ze szkoły postanowiłam wybrać dłuższą drogę, spacer po przedmieściach San Francisco dobrze mi zrobi. Wzrokiem sunęłam po przejeżdżających samochodach, po nieznajomych osobach wsłuchując się w słowa ukochanej piosenki.

By the time the night wears off,
The dust is down and shadows burn
I will rise and stand my ground,
Waiting for the night's return.

Przymknęłam oczy, rozkoszując się ciepłą pogodą. Nagle poczułam mocne uderzenie w tyle kręgosłupa, zachwiałam się czując, że kręci mi się w głowie. 
- Co ty odwalasz?! – usłyszałam krzyk jakiejś postaci.
Rozejrzałam się, a mój wzrok zatrzymał się na dziewczynie, którą miałam przyjemność poznać parę godzin wcześniej. Dźwignęła się z ziemi, podnosząc rower. Otarła wierzchem dłoni nos, z którego kapały pojedyncze strużki krwi.
- Było we mnie nie wjeżdżać. Polecam udać się do dobrego optyka. – odpowiedziałam kąśliwie. 
Oczy mojej rozmówczyni zapłonęły złością, przez chwilę wydawało mi się, że tęczówki zmieniły barwę na lekko żółtawy. Zmarszczyłam brwi i zeskanowałam dziewczynę wzrokiem – to na pewno nie mógł być smok. Ktoś taki? No bez przesady. 
<Catrine?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz