Delikatnie pogładziłem broń. Od dnia, kiedy zaproponowałem dziewczynie pomoc, dałem jej spokój. Bardzo szybko i skutecznie uświadomiła mi, że jest niegroźna. Celowała ze spokojem w moją głowę, myśląc że się przestraszę. Śmiechu warte. Tym bardziej, że pistolet nie był przeładowany. Z trudem powstrzymałem śmiech. Obejrzałem się wokół. Przed galerią tłoczyło się wielu ludzi. Każdy był zajęty swoimi sprawami, nikt nie zwracał szczególnej uwagi na innych. Ach Ci ludzie. Ich życie było takie kruche... Wystarczyłby jeden ruch, żeby zgasić w nich iskierkę życia. Znów rozejrzałem się wokół. Wypatrywałem jasnej czupryny mojej siostry. Dziś mieliśmy gdzieś razem wyskoczyć oraz coś zjeść. Isobel jak zwykle się spóźniała. Nie pamiętałem kiedy ostatni raz dokądś zdążyła.
- Max! - usłyszałem jej głos w momencie, w którym chciałem już do niej dzwonić
- Isa, jesteś wreszcie - mruknąłem gdy rzuciła mi się na szyje. Uściskałem ją - Też za Tobą tęskniłem
Odsunęła się ode mnie, a następnie uśmiechnęła.
- Jak zwykle wyglądasz cudownie - powiedziałem jej z uśmiechem - Jak Cię się układam z Lewisem? - o ile się dobrze orientowałem to właśnie takie imię nosił jej obecny chłopak
- Rzuciłam go - odparła wesoło - Już ze dwa tygodnie temu.
Nie było dla mnie nowością, że znów zmieniała chłopaka. Byli dla niej jak rękawiczki, łatwe do zastąpienia. W wieku szesnastu lat nie można jeszcze od nikogo oczekiwać stałości
- A Ty kogoś masz?
Pokręciłem głową.
- Jakoś nie mogę się ustatkować - mruknąłem wymijająco
Szturchnęła mnie łokciem.
- Nie myślałeś o żonie? Dziecku? - spytała konspiracyjnym szeptem
- Nie interesuje mnie to zbytnio - małżeństwo dla smoka było trudniejsze, nie mówiąc już o dzieciach. Smocze dzieci były oddawane do adopcji, o zachowaniu takiego nie było mowy.
- Chodź coś zjeść. Mam ochotę na chińczyka - pociągnęła mnie za sobą w głąb galerii i zaprowadziła do swojej ulubionej knajpy. Rzuciła do barmana:
- To co zwykle Nick
- Cześć Is. Dwa razy? - Nick spojrzał na mnie pytająco
- Cokolwiek zamówiła, poproszę to samo
- Będziemy przy tym samym stoliku co zawsze - poprowadziła mnie między stołami.
Kiedy siadałem na krześle naprzeciw siostry, rozejrzałem się jeszcze w okół. Zamarłem na chwilę gdy w tłumie dostrzegłem jasne włosy zmierzające w moim kierunku.
<Delilah?>
Kiedy siadałem na krześle naprzeciw siostry, rozejrzałem się jeszcze w okół. Zamarłem na chwilę gdy w tłumie dostrzegłem jasne włosy zmierzające w moim kierunku.
<Delilah?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz