poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Od Delilah C.D Nathaniel'a

Całe moje ciało drżało, ledwo mogłam złapać oddech. Każda skrawek mojego ciała był pogrążony w panice, Zakon mnie miał na wyciągnięcie ręki. Czułam odrętwienia, a po nim nastąpił ogromny ból w klatce piersiowej.
- Co się dzieje? – zapytał Nathaniel siadając koło mnie. – Delilah?
- Atak paniki. – wydukałam ledwo łapiąc powietrze do płuc. Zdarzały się epizody w moim życiu gdy miałam napady lękowe, jednakże żaden nie był aż tak silny. Po moich policzkach zaczęły toczyć się pojedyncze łzy, przerażenie zaistniałą sytuacją ogarniało z każdą sekundą coraz większy obszar mojego ciała. 
Nathanielowi udzielił się mój strach, nie miał pojęcia co zrobić. Nie każdy z dnia na dzień ma możliwość poznania smoka, który nagle ma atak paniki. 
- Jest wszystko w porządku, spokojnie. – odpowiedział, przysuwając się do mnie i obejmując ramionami. Moje oczy rozszerzyły się, nikt mnie nigdy nie przytulał. Poczułam jego dłoń na moich plecach, będąc tak spanikowana nie odepchnęłam chłopaka. Mijały minuty, a napad powoli opuszczał mnie. W końcu mogłam spokojnie oddychać. 
- Jest już dobrze. – westchnęłam, odsuwając się od Nathaniela. Chłopak uważnie zilustrował mnie wzrokiem, w jego oczach widać było troskę. 
- Przynieść Ci wody, cokolwiek? – zapytał.
- Nie, musimy porozmawiać o tym co się wydarzyło. – wyszeptałam chowając twarz w dłonie. – Dlaczego nie zabiłeś tego chłopaka?
- Słucham? – zmarszczył brwi.
- Zakon ma mnie na talerzu, oni mnie zabiją. – mój głos drżał, smutnym wzrokiem spojrzałam w brązowe oczy Nathaniela. – Parę miesięcy temu przemieniłam się podczas festiwalu na plaży, od tego momentu wysyłają za mną listy gończe. Teraz jestem całkowicie na straconej decyzji. Niedługo dostanę kulką w łeb, rozumiesz?
- To dlaczego kazałaś mi się przemienić? - twarz blondyna przeszedł cień konsternacji.
- Bo jestem głupia! – warknęłam. – Kurwa skąd mogłam wiedzieć, że to dziecko się przypałęta? Dlaczego go nie zabiłeś?!
- Bo jak sama zauważyłaś to było dziecko. – odpowiedział, a jego ton zrobił się o parę tonów chłodniejszy. 
Przeczesałam drżącymi swoje włosy, emocje przejmowały nade mną kontrolę. Uspokoiłam oddech i delikatnie zerknęłam w bok na Nathaniela. Blondyn siedział oparty o ścianę z zaciśniętymi ustami widać, że był tak samo zdenerwowany jak ja.
- Przepraszam. – cichym głosem przeszyłam ciszę. – Po prostu się boję.
- Wiem Delilah, wiem. Nic nie zrobimy w tej sytuacji, musimy czekać. Jeżeli tam gdzie byliśmy nie było kamer to jesteśmy uratowani.
- Niczego nie rozumiesz.
<sorry za tego smęta Nath>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz